Tyszanie lubią nietypowe i często ekstremalne wyzwania. Niedawno piątka członków Spartan Training Group Tychy ukończyła wyzwanie Hurricane Heat 4H rozgrywane w Czechach.
Biegi spod szyldu Spartan mają różną formę i poziom trudności. Podstawowymi są te z przeszkodami – Sprint (5 km), Super (10 km), Beast (21 km) i Ultra (50 km). Dostępne są też wersje Trail, czyli biegi górskie bez przeszkód na dystansach 5 km, 10 km i 21 km.
Niedawno piątka członków Spartan Training Group Tychy – Katarzyna Grabiańska, Żaneta Dawid, Wojciech Zadarnowski, Tomasz Grabiański i Kamil Fatyga zdecydowała się spróbować czegoś nowego, a mianowicie serii Hurricane Heat. – Wszyscy poza Żanetą mają już na koncie sporo startów w tradycyjnym Spartanie, a wśród nich Triffecta Weekend, tj. trzy biegi w jeden weekend. Wojtek ma w dorobku też dystans Ultra, a w tym roku uzbierał już kilka Triffect. Można śmiało więc powiedzieć, że podwyższenie poprzeczki wybrały odpowiednie osoby – mówi Sławomir Buturla, trener STG Tychy.
W przypadku Hurricane Heat nie liczy się trasy w dystansie, a czasie. Podopieczni Sławomira Buturli wybrali wersję czterogodzinną, by zapoznać się z tą formułą. Są też opcje 12-godzinne i 24-godzinne, które są kolejnymi celami tyszan. – Jest to zupełnie inne doświadczenie w porównaniu do tradycyjnego Spartana. Pierwszy start wszystkim z STG Tychy bardzo się podobał i nie możemy się już doczekać, by wziąć udział w dłuższej formule HH – 12H – mówi Wojciech Zadarnowski, który niebawem ponownie wystartuje w biegu Spartan Ultra.
Zawodnicy w tej formule Spartana nie mierzyli się z tradycyjnymi dla biegów z przeszkodami zadaniami. Samo przygotowanie się do zawodów jest inne, bowiem każdy przed startem dostaje szczegółową listę ekwipunku. – Zaskoczyła mnie przypadkowość rzeczy, które mieliśmy mieć ze sobą – linka paracord, piłka nożna, czarny marker, dwie cegły.. Była też niepewność z kim będę w grupie i czy się dogadam z innymi uczestnikami – mówi Katarzyna Grabiańska. – Podział na grupy, czy będę rozumiała polecenia był największą obawą. Ale było super! Ciężko, ale bardzo mi się podoba taka forma zawodów, bo taki wysiłek jednocześnie dodaje mi sił – wtóruje koleżance Żaneta Dawid.
Dodatkowego klimatu w startach Hurricane Heat dodaje wymóg ubioru. – Wszyscy musieliśmy być ubrani na czarno co dało kapitalny efekt. Do tego czułam się jak w wojsku i musieliśmy nauczyć się na pamięć tekstu otrzymanego w biurze zawodów – dodaje Grabiańska.
Wszyscy zawodnicy na co dzień trenują w Viking Training Center i lubują się w biegach z przeszkodami. Grupa tyskich Vikingów jest już rozpoznawalna na wszystkich trasach biegów OCR, nie tylko w Polsce ale również i u naszych południowych sąsiadów – na Słowacji i w Czechach.
Jeśli podobał Ci się tekst, możesz postawić mi wirtualną kawę. Dzięki niej podobnych materiałów będzie więcej.