Piłkarze GKS Tychy zaczęli odrabiać straty i rozegrali zaległy mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Tyszanie mieli sporo problemów w tym meczu, ale szczęśliwie wywalczyli remis 1:1.
Przed meczem trudno było wskazać faworyta potyczki. Tyszanie na wiosnę grali tylko przed własną publicznością i niewiadomą była ich wyjazdowa dyspozycja, a Podbeskidzie zaś miało poważne problemy ze zdobywaniem goli.
Strzeleckie statystyki „Górali” nie zostały poprawione w pierwszej części gry. Mimo to gospodarze byli bliżej zdobycia gola, ale w pierwszej dogodnej okazji Konrad Jałocha bez problemu sparował piłkę na rzut rożny, a w drugiej zawodnik Podbeskidzia uderzył obok bramki. Po drugiej stronie swoich sił uderzeniem z dystansu próbował Jakub Vojtus, ale uderzenie było zbyt słabe by sprawić problemy bramkarzowi.
Zespół Ryszarda Tarasiewicza rozgrywał słaby mecz, a miejscowi chcieli to wykorzystać. W 51. min. Podbeskidzie przeprowadziło najlepszą akcję w tym spotkaniu. Precyzyjne dośrodkowanie z boku boiska ładną główką wykończył Szabala nie dając szans na skuteczną interwencję tyskiemu bramkarzowi. Chwilę później bielszczanie przeprowadzili kolejną groźną akcję, ale szczęście tym razem było po stronie GKS Tychy.
Tyszanie mimo straty gola nie ruszyli do ataków, ale skorzystali z prezentu miejscowych. Niepotrzebny faul w bocznym sektorze boiska był doskonałą okazją na sprawdzenie defensywy Podbeskidzia. Łukasz Grzeszczyk idealnie dośrodkował w pole karne, a Marcin Biernat uprzedził bramkarza i doprowadził do remisu. W końcówce gospodarze mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale Jałocha nie dał się zaskoczyć i mecz zakończył się podziałem punktów.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – GKS Tychy 1:1 (0:0). Bramka: Biernat (78.).
GKS: Jałocha – Mańka, Biernat, Bogusławski, Abramowicz – Matusiak (68. Ćwielong), 84. Kaczmarczyk), Daniel – Zapolnik, Grzeszczyk, Wróblewski – Vojtusz (68. Fidziukiewicz).