Koszykarze GKS Tychy nie sprostali liderowi i przegrali ze Spójnią Stargard 74:102. Tyszan czeka jeszcze jeden mecz ligowy w tym roku.
Zespół Tomasza Jagiełki nie był faworytem sobotniej potyczki, a wręcz przeciwnie. Spekulowano, że tyszanie do Stargardu jadą na pożarcie, choć sami zawodnicy robili co mogli by tak się nie stało.
Na parkiecie tylko w pierwszej kwarcie kibice oglądali wyrównane spotkanie. Zawodnicy obu ekip grali niezwykle skutecznie w ofensywie, dzięki czemu zdobyli po 30 punktów. Trzeba przyznać, że takich wyników zbyt często w Polsce się nie spotyka. Po krótkiej przerwie jednak tyszanie zaczęli popełniać błędy, które bezlitośnie wykorzystywali gospodarze. Sporo strat, a przede wszystkim spadek skuteczności doprowadził do sporej różnicy między zespołami. Spójnia bowiem do przerwy prowadziła dziewięcioma punktami.
Po zmianie stron gospodarze przypominali walec, który dosłownie rozjeżdża zawodników GKS. Lider rozgrywek bezlitośnie punktował tyszan, którzy w defensywie grali fatalnie. Doprowadziło to do 25-punktowej przewagi gospodarzy. Na nic zdały się starania Dawida Słupińskiego i Damiana Szymczaka, którzy razem zdobyli niemal połowę punktów dla GKS. Ostatecznie GKS przegrał 74:102.
Zespół Tomasza Jagiełki czeka jeszcze jeden mecz. W piątek (22.12.) przed własną publicznością GKS zmierzy się z Notecią Inowrocław.
Spójnia Stargard – GKS Tychy 102:74 (30:30, 21:12, 29:13, 22:19).
Spójnia Stargard – Bręk 22 (5), Pabian 19 (3), Dymała 18 (1), Czujkowski 11 (1), Pytyś 9, Raczyński 8 (1), Szymański 6 (1), Koziorowicz 4, Fraś 4, Hoszczaruk 1.
GKS Tychy – Szymczak 18 (1), Słupiński 17, Jankowski 10 (3), Małgorzaciak 9, Deja 8, Kowalewski 3 (1), Usendiah 2, Hałas 2, Kulon 2, Fenrych 2, Majka 1.