Drugi zespół GKS Tychy nie dał rady liderowi. Tyszanie przegrali przed własną publicznością z Unią Turza Śląska 0:1.

Spotkanie zapowiadało się bardzo ciekawie i trudno było wskazać murowanego faworyta. Za zespołem Jarosława Zadylaka mógł przemawiać atut własnego boiska, za to Unia w tym sezonie prezentuje się bardzo dobrze.

Gospodarze już w piątej min. mieli doskonałą okazję do otwarcia wyniku, ale Żelazowski nieczysto trafił w piłkę dograną przez Pipię i bramkarz gości bez problemu ją złapał. Goście pierwszy raz za atakowali po niespełna 25 minutach gry, ale Dana nie był zmuszony do wysiłku. Bliski zdobycia bramki po strzale z rzutu wolnego był Biegański po pół godzinie gry, ale piłka minimalnie minęła cel. Tuż przed przerwą Dana byłby bezradny, ale zawodnika gości w ostatniej chwili zablokował Rabiej.

Po zmianie stron kibice nadal oglądali wyrównane spotkanie, w którym żaden z zespołów nie chciał za mocno się odsłonić. Pierwsi w drugiej połowie ponownie zaatakowali tyszanie, ale Biegański został zablokowany i piłka padła łupem bramkarza Unii. Chwilę później za to musiał popisać się efektowną paradą wyciągając piłkę spod poprzeczki po strzale Żelazowskiego. Po nieco ponad godzinie gry do głosu doszli goście, ale najpierw strzał rywala zablokował Słanek, a chwilę później doskonale zachował się Dana instynktownie broniąc „główkę” rywala.

Lider IV Ligi dopiął swego w 83. min. Wydawało się niegroźna sytuacja dała gola przyjezdnym. Zawodnik gości zdecydował się na uderzenie pod poprzeczkę z ostrego kąta, które zaskoczyło Danę. Jak się później okazało było to jedyne trafienie w tym spotkaniu, a Unia wygrała 1:0.

GKS II Tychy – LKS Unia Turza Śląska 0:1 (0:0)
0:1 Musiolik (83.)

GKS II Tychy: 22. Dana – 3. Słanek, 4. Zarębski, 7. Żelazowski (80, 30. Wilk), 8. Orliński, 9. Ploch, 10. Biegański, 17. Pipia, 23. Rabiej (86, 11. Parkitny), 25. Tuleja, 34. Kacprowski. Trener Jarosław Zadylak.

Jeśli podobał Ci się tekst, możesz postawić mi wirtualną kawę. Dzięki niej podobnych materiałów będzie więcej.