Rezerwa GKS Tychy po dwóch meczach wygranych dzięki golom w ostatniej minucie, zanotowała dwa w których straciła wygrane w ten sam sposób. Tym razem miało to miejsce w Ustroniu..
Zespół Jarosława Zadylaka przyzwyczaił się już do dramaturgii w końcówkach spotkań. Ostatnie cztery mecze bowiem kończyły się golami w doliczonym czasie gry.
W Ustroniu lepiej spotkanie rozpoczęli gospodarze, którzy w pierwszym kwadransie kilkukrotnie sprawdzali dyspozycję Kacpra Dany. Mimo ich naporu bramkarz GKS nie dał się pokonać, a jego koledzy z pola odpowiedzieli w 22. min. Biegański przy rzucie wolnym dograł piłkę do Konrada Pipi, a kapitan tyszan otworzył wynik spotkania. Chwilę później tyszanie zdobyli drugiego gola, ale nie został on uznany z powodu pozycji spalonej.
Po zmianie stron nadal więcej z gry mieli tyszanie, ale nie potrafili swojej przewagi przełożyć na kolejne gole. Bliscy szczęścia byli Biegański i Pawlusiński, ale pierwszy przegrał pojedynek z bramkarzem, a drugi uderzył ponad bramką. Zespół Zadylaka powinien był zamknąć spotkanie, ale kolejne okazje marnowali Biegański, Orliński, Kacprowski i Żelazowski. Niewykorzystane okazje lubią się mścić i to porzekadło znalazło odzwierciedlenie w tym meczu, bowiem gospodarze w doliczonym czasie gry doprowadzili do wyrównania.
GKS II Tychy drugi mecz z rzędu daje sobie wyrwać wygraną w doliczonym czasie gry. Wcześniej w ten sposób tyszanie odnieśli dwie wygrane.
KS Kuźnia Ustroń – GKS II Tychy 1:1 (0:1)
0:1 Pipia (22.)
1:1 Petraczyk (90.)
GKS II Tychy: 22. Dana – 3. Słanek, 4. Zarębski, 7. Żelazowski (83, 5. Chwaja), 8. Orliński, 9. Ploch, 10. Biegański, 11. Parkitny Ż (83, 18. Pawlusiński Ż), 17. Pipia, 23. Rabiej, 34. Kacprowski. Trener Jarosław Zadylak.
Jeśli podobał Ci się tekst, możesz postawić mi wirtualną kawę. Dzięki niej podobnych materiałów będzie więcej.