W Tychach wszyscy szykowali się na wielką fetę. Kibice brali urlopy, a restauracje przyjmowały rezerwacje. Wszystko jednak popsuli zawodnicy Comarch Cracovii, którzy postanowili odłożyć tyską koronację.
Lepszego scenariusza nikt nie mógł wymyślić. GKS prowadził w rywalizacji 3:1 i piąty mecz rozgrywał przed własną publicznością. Idealna okazja, by dobić rywala, wrócić na tron i świętować sukces. Wszystko jednak popsuli krakowianie (do spółki z tyszanami).
Zespół Rudolfa Rohacka do Tychów przyjechał z nożem na gardle, bowiem każdy błąd mógł im odebrać mistrzowski tytuł. Krakowianie więc od początku ruszyli do ataków, co przyniosło pożądany efekt. Bartłomiej Pociecha przebywał na ławce kar, a goście wykorzystali liczebną przewagę lokując krążek w bramce Stefana Zigardiego. W końcówce pierwszej tercji Comarch Cracovia zadała drugi cios i na przerwę schodziła z dwubramkowym prowadzeniem.
Strata dwóch goli przypominała scenariusz pierwszego meczu finałowego. I przebieg również był podobny.. Jan Semorad wrócił na lód po zawieszeniu i huknął z okolic bulika nie dając szans bramkarzowi gości. Strzał w okienko przywrócił nadzieję na odwrócenie losów meczu. Zespół Jiri Sejby i Krzysztofa Majkowskiego jednak grał bardzo niedokładnie, co utrudniało skuteczne konstruowanie akcji. Na domiar złego trzeciego gola zdobyli przyjezdni i sytuacja tyszan zrobiła się bardzo nieciekawa.
Na trzecią partię tyszanie wyszli mocno zmotywowani, ale brakowało im szczęścia, które stało po stronie Rafała Radziszewskiego. Jak na złość krążek nie chciał znaleźć drogi do jego bramki. Blisko powodzenia był Josef Vitek, który jednak trafił w słupek. Dopiero cztery min. przed końcem gry kontaktowe trafienie zanotował Michał Kotlorz. Kapitan GKS tym samym dał sygnał do odrabiania strat. Na nic zdały się kolejne ataki i wycofanie bramkarza, a co gorsza goście posłali krążek do pustej bramki i wygrali 4:2.
Krakowianie więc przełożyli koronację tyszan na jutro (piątek, 31.03.).
GKS Tychy – Comarch Cracovia 2:4 (0:2, 1:1, 1:1)
0:1 Bartosz Dąbkowski – Petr Kalus – Andrew McPherson (12:52) 5/4
0:2 Tomas Sykora – Petr Kalus – Bartosz Dąbkowski (17:32)
1:2 Jan Semorad – Andrew Makrov (22:59)
1:3 Tomas Sykora – Petr Kalus (38:36)
2:3 Michał Kotlorz – Marcin Kolusz – Jan Semorad (55:54)
2:4 Lukas Zib (58:50) do pustej bramki
GKS Tychy: Zigardy, (Kosowski); Kubos, Pociecha, Bepierszcz, Kolusz, Makrov; Bryk, Kotlorz, Witecki, Semorad, Galant; Kolarz, Ciura, Jeziorski, Komorski, Vitek; Zatko, Górny, Woźnica, Rzeszutko, Horzelski.
Stan rywalizacji 3:2 dla GKS Tychy (do 4 zwycięstw).