Od bezbramkowego remisu przed własną publicznością rozpoczęli rundę wiosenną piłkarze GKS Tychy. Mecz z Podbeskidziem uprzedził gest jedności z narodem ukraińskim.

Tuż przed rozpoczęciem spotkania zawodnicy obu zespołów i sędziowie stanęli do wspólnego zdjęcia trzymając flagę Ukrainy, która toczy wojnę o swoją niepodległość. Był to symboliczny gest jedności z naszymi sąsiadami.

Spotkanie zapowiadało się bardzo ciekawie, bowiem obie ekipy są w gronie kandydatów do co najmniej gry w barażach. W ligowej tabeli dzielą ich zaledwie dwa punkty. Na boisku działo się sporo, ale zabrakło najważniejszego – goli. Wynik mógł otworzyć po kwadransie gry Tomas Malec, ale uderzył zbyt lekko i bramkarz bielszczan bez większego problemu odbił piłkę na rzut rożny. Do przerwy zdecydowanie groźniej atakowali gracze Podbeskidzia, ale Konrad Jałocha nie dał się zaskoczyć.

Po zmianie stron przewaga graczy Podbeskidzia była jeszcze większa, ale brakowało im skutecznego wykończenia akcji. Piłka głównie mijała bramkę strzeżoną przez Jałochę. Najbliżej bielszczanie byli w 58. min., ale strzał Bilińskiego sprzed linii bramkowej wybił Malec. Dziesięć min. później ponownie Biliński miał doskonałą okazję, ale tym razem jego uderzenie z powietrza zdołał odbić bramkarz GKS. Gospodarze zagrozili bramce rywala dopiero w doliczonym czasie gry, ale uderzenie Wiktora Żytka było zbyt łatwe do obrony.

Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, który tak na prawdę nie zadowala żadnej z drużyn. Warto odnotować, że to trzeci remis z rzędu w starciach obu ekip. – Trzeba szanować ten jeden punkt. Ważne też że z tyłu zagraliśmy na zero i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie zdecydowanie lepiej – mówił po meczu Konrad Jałocha.

GKS Tychy – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0.
GKS Tychy: Jałocha – Połap (Mańka 66′), Nedić, Szymura, Wołkowicz – Biel (Jaroch 80′), Piątek, Żytek, Kozina (Wachowiak 66′) – Rumin, Malec (Grzeszczyk 80′).