GKS Tychy odniósł arcyważne zwycięstwo w Łodzi. Tyszanie pokonali 2:0 Widzew Łódź strzelając oba gole w końcówce spotkania.
Mecz w Łodzi był bardzo istotny w kontekście walki obu ekip o awans do Ekstraklasy. Tyszanie wciąż mają duże szanse na zajęcie drugiej pozycji w tabeli, natomiast łodzianie w przypadku wygranej mogli jeszcze liczyć na miejsce w barażach.
Starcie z większym impetem rozpoczęli gospodarze i już na początku mieli okazję do zdobycia gola. Po składnej akcji jednak gracz Widzewa fatalnie spudłował marnując szansę. Podobnych sytuacji było więcej, ale nie znaczy, że Konrad Jałocha był bezrobotny. W 37. min. zatrzymał groźny strzał napastnika rywali. Chwilę później bez problemu złapał piłkę uderzoną z dystansu.
Po zmianie stron podopieczni Artura Derbina przebudzili się i już kilka minut po wznowieniu gry mieli okazję do zdobycia gola. Ładne uderzenie z dystansu Bartosza Biela jednak minęło okienko łódzkiej bramki. Najwięcej emocji jednak towarzyszyło ostatnim minutom spotkania. W 89. min. lewą stroną w pole karne wdarł się Łukasz Grzeszczyk, a jego płaskie dośrodkowanie zostało odbite przez bramkarza Widzewa. Piłka jednak trafiła pod nogi chwilę wcześniej wprowadzonego Kamila Kargulewicza, który szczęśliwie zdobył gola. Chwilę później z drugiej strony w pole karne wpadł Łukasz Moneta, ale został podcięty przez rywala, a arbiter wskazał na wapno. Można mieć wątpliwości czy tyszanom należał się w tej sytuacji rzut karny, ale kapitan GKS – Grzeszczyk nie przejął się tym i spokojnie podwyższył wynik na 2:0.
GKS Tychy wrócił na pozycję wicelidera, ale może zostać zepchniętym przez Radomiaka Radom. Ten zmierzy się z Resovią. Do końca rozgrywek pozostały dwie kolejki.
Widzew Łódź – GKS Tychy 0:2 (0:0). Bramki: Kargulewicz (89.), Grzeszczyk (90. – karny).
GKS Tychy: 91. Konrad Jałocha – 5. Maciej Mańka (64, 24. Dominik Połap), 6. Nemanja Nedić, 30. Kamil Szymura, 20. Bartosz Szeliga – 14. Bartosz Biel (68, 13. Łukasz Moneta), 34. Łukasz Norkowski (86, 27. Kamil Kargulewicz), 25. Wiktor Żytek, 8. Łukasz Grzeszczyk, 77. Kacper Piątek (68, 17. Sebastian Steblecki) – 32. Szymon Lewicki.