Piłkarze GKS Tychy nie zdołali przełamać niemocy meczów z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Tyszanie doznali bolesnej porażki z bielszczanami 1:4.
Podopieczni Dominika Nowaka do meczu z „Góralami” podchodzili z solidnym bagażem doświadczeń. Tyszanie bowiem w dziesięciu starciach obu ekip jeszcze nie nigdy nie wygrali.
Początek gry był bardzo żywy z obu stron, ale nieco lepiej spisywali się przyjezdni. W 10. min. Kostrzewski został wystawiony na próbę broniąc mocny strzał z dystansu. Dwie min. później jednak już był bezradny. O ile najpierw obronił strzał Bilińskiego, który przeprowadził efektowną indywidualną akcję, to po dobitce Bernarda musiał skapitulować. Strata gola nieco podrażniła gospodarzy, którzy odważniej zaczęli atakować. Nie potrafili jednak znaleźć sposobu na defensywę, choć bliscy szczęścia byli Mikita i Radecki. Goście również mieli kolejne okazje, ale doskonale spisywał się Kostrzewski, który kilkukrotnie uratował tyszan przed utratą gola. Kiedy wydawało się, że na przerwę GKS zejdzie przegrywając piłkę w pole karne zgrał Wołkowicz, a tę obok bramkarz trącił Mateusz Czyżycki doprowadzając do remisu.
Po zmianie stron bardziej aktywni byli goście, którzy siedem min. po wznowieniu gry ponownie wyszli na prowadzenie. Tym razem sposób na Kostrzewskiego znalazł doświadczony Jodłowiec, który po solowej akcji zdobył gola płaskim uderzeniem zza pola karnego. Kwadrans było 3:1 do „Górali”, a tym razem kapitalny występ golem zwieńczył Biliński. Kapitan gości zaskoczył bramkarza tyszan uderzeniem z dystansu.
W 78. min. mecz został przerwany, bowiem bramkarz goście przy interwencji w swoim polu karnym znokautował kolegę z zespołu. Gracz gości przez dłuższy czas nie podnosił się z murawy, a prosto ze Stadionu Miejskiego Tychy został przetransportowany karetką do szpitala. Koledzy go jednak nie zawiedli i jeszcze w ostatniej akcji spotkania zdobyli czwartego gola pieczętując w pełni zasłużone zwycięstwo.
Podopiecznym Dominika Nowaka wyraźnie brakowało argumentów w starciu z Podbeskidziem, a najjaśniejszą postacią tyszan był Kostrzewski. Bramkarz GKS kilkukrotnie ratował swój zespół przed stratą gola. W środę GKS Tychy zmierzy się na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec, a w sobotę gościć będzie krakowską Wisłę.
GKS Tychy – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:4 (1:1). Bramka: Czyżycki (45.).
GKS: Kostrzewski – Mańka, Nedić, Buchta, Wołkowicz, Machowski (67. Dzięgielewski), Czyżycki (75. Żytek), Dominguez, Radecki (75. Malec), Rumin, Mikita (59. Kozina).
Jeśli podobał Ci się tekst, możesz postawić mi wirtualną kawę. Dzięki niej podobnych materiałów będzie więcej.