Nie udał się koszykarzom GKS Tychy wyjazd od Warszawy. Tamtejsze Dziki okazały się być poza zasięgiem zespołu Tomasza Jagiełki.
Tyszanie do stolicy jechali z bagażem dwóch porażek w ostatnich meczach. W spotkaniu przeciwko Dzikom chcieli przełamać niemoc.
Miejscowi jednak nie zamierzali podporządkować się zmotywowanym graczom GKS Tychy. Dziki były niezwykle skuteczne w ataku, a przy tym doskonale zagrali w defensywie. Dzięki temu po pierwszej kwarcie zespół ze stolicy prowadził 28:12. W drugiej części gry obraz gry nie uległ zmianie, a „Trójkolorowi” nie byli w stanie przełamać rozpędzonych gospodarzy i do przerwy przegrywali 27:50.
Po zmianie stron podopieczni Tomasza Jagiełki zagrali nieco lepiej, ale zdołali odrobić zaledwie trzy punkty straty. To było zbyt mało, by w czwartej kwarcie myśleć o odwróceniu losów meczu. Co gorsza, Dziki nie zamierzały odpuszczać i jeszcze powiększyli swoją przewagę pewnie rozbijając tyszan.
– Gratuluję zwycięstwa Dzikom, zaprezentowali dzisiaj świetną grę w defensywie co spowodowało, że nie potrafiliśmy nic zrobić chwalił rywali Tomasz Jagiełka. Trener tyszan nie mógł być zadowolony z postawy swoich podopiecznych. – Dwadzieścia dwie straty z naszej strony i totalna dezorganizacja w ataku. Zabrakło nam walki i determinacji, ale zagraliśmy na tyle na ile pozwoliły nam Dziki a nie pozwoliły na nic. Mam pretensje do swoich graczy za pierwszą kwartę, bo można nie mieć siły w końcówce, ale w pierwszych minutach nie możemy być tacy ospali – dodał.
Dziki Warszawa – GKS Tychy 83:57 (28:12 | 22:15 | 13:16 | 20:14).
GKS: Stankowski 11, Wieloch 11, Mąkowski 9, Koperski 7, Krajewski 6 (11 zbiórek, 8 wymuszonych fauli), Diduszko 6 (7 zbiórek), Tyszka 5, Nowak 2, Ziaja, Chodukiewicz, Jakacki, Danielak.