Strzał Wojciecha Szumilasa uratował GKS Tychy. Tyszanie po słabym meczu tylko zremisowali z Olimpią Grudziądz 1:1.
Piłkarze GKS Tychy wciąż zawodzą. Tyszanie tylko w meczu walki z Górnikiem Zabrze zagrali na miarę oczekiwań, choć i w tym spotkaniu to rywale przeważali.
Olimpia Grudziądz nigdy nie była wygodnym rywalem dla tyszan. Nie inaczej było i tym razem, a goście od początku byli zespołem lepszym. Paweł Florek jednak miał mnóstwo szczęścia, nawet kiedy popełniał błędy. Po niespełna pół godz. gry był już bezradny. Zawodnik Olimpii oddał strzał z dystansu, a piłka trafiła w poprzeczkę. Najszybciej dopadł do niej rywal, który z kilku metrów „szczupakiem” wpakował ją do bramki.
Rywale kilka chwil później raz jeszcze obili poprzeczkę tyskiej bramki, a po drugiej stronie najaktywniejszy był Łukasz Grzeszczyk. To on oddał najgroźniejszy strzał, ale piłka minimalnie minęła poprzeczkę.
W przerwie Kamil Kiereś powinien był wymienić przynajmniej połowę składu. Takiej możliwości jednak nie ma, a na placu gry pojawił się wychowanek MKS Lędziny i były gracz APN GKS Tychy – Wojciech Szumilas. 20-latek w 51. min. otrzymał podanie przed polem karnym i płaskim uderzeniem przy słupku doprowadził do wyrównania. Tyszanie próbowali pójść za ciosem, ale gra w ofensywie w tym sezonie wyraźnie im nie leży. A kiedy już dochodzi do sytuacji, nawet tych stu procentowych, to je marnują. Tak jak to było w 76. min., kiedy Jakub Świerczok z kilku metrów trafił piłką w bramkarza.
To właśnie napastnik GKS był chyba najsłabszym graczem tyskiej drużyny w tym meczu. Błędy popełniali też Tomasz Boczek i Łukasz Górkiewicz, a Marcin Radzewicz gubił piłkę nawet kiedy nie był atakowany przez rywali. Kamil Kiereś musi coś zrobić ze swoimi podopiecznymi, bowiem cierpliwość kibiców już po tym spotkaniu mogła zostać wyczerpana.
GKS Tychy – Olimpia Grudziądz 1:1 (0:1). Bramka: Szumilas (51.).
GKS: Florek – Górkiewicz, Boczek, Tanżyna, Mańka – Kowalski (67. Mączyński), Bukowiec, Hirskyi (46. Szumilas), Grzeszczyk, Radzewicz (85. Grzybek) – Świerczok.
