Piłkarze GKS Tychy wciąż nie potrafią „zaskoczyć”. Tyszanie w Puławach przegrali z Wisłą 1:2 i była to już szósta porażka w tym sezonie.

Zespół Kamila Kieresia wciąż nie potrafi złapać odpowiedniego rytmu. Tyszanie spisują się bardzo słabo, a dobitnie pokazuje to tabela ligowa.

W Puławach także gospodarze przeważali i to oni pierwsi wyszli na prowadzenie. Już w dziewiątej min. Tomasz Boczek źle wybił piłkę, która trafiła pod nogi rywala. Ten ze spokojem ją sobie przyjął i oddał mierzony strzał zza pola karnego nie dając najmniejszych szans na skuteczną interwencję Pawłowi Florkowi. Więcej klarownych okazji w pierwszej części gry już zespoły sobie nie stworzyły.

GKS Tychy - Chojniczanka Chojnice

Po zmianie stron także gospodarze pierwsi ruszyli do ataków. Wiła miała dwie doskonałe okazje, ale tym razem Florek nie wyciągał piłki z siatki. W 67. min. szczęście uśmiechnęło się do tyszan. Piłkę z rzutu wolnego dośrodkował Marcin Radzewicz, a ta spadła pod nogi Macieja Mańki. Obrońca GKS nie zmarnował prezentu i doprowadził do wyrównania. Remis jednak nie utrzymał się długo, bo 120 sek. później puławianie ponownie prowadzili.

W końcówce GKS ruszył do odważniejszych ataków. Efektem było trafienie Łukasza Grzeszczyka, ale najlepszy tyski gracz był na pozycji spalonej. Tyszanie przegrali kolejny mecz i znaleźli się już na miejscu spadkowym.

Wisła Puławy – GKS Tychy 2:1 (1:0). Bramka: Mańka (67).
Tychy: Florek – Górkiewicz, Boczek, Tanżyna, Mańka – Kowalski (23 Grzybek), Hirski, Arezina (44 Szumilas), Grzeszczyk, Radzewicz (78 Mączyński) – Varadi.