Atomówki GKS Tychy w weekend rozegrały dwa ciężkie mecze. Tyszanki mierzyły się z Unią Oświęcim i w obu starciach zasłużenie wygrały.
Rywalizacje tysko-oświęcimsko zawsze są pasjonujące. Niezależnie czy jest to pojedynek Unii z GKS Tychy czy Atomówkami GKS Tychy. Nie inaczej było tym razem.
W Oświęcimiu minimalnie więcej szans dawano gospodyniom. I początek pierwszego meczu to pokazał, bowiem Unia po pierwszej tercji prowadziła 2:0. W przerwie Dariusz Garbocz dokonał kilku roszad, co przyniosło rewelacyjny efekt.
Tyszanki w drugiej tercji zagrały niemal bezbłędnie! Szybko kontaktową bramkę zdobyła Katarzyna Frąckowiak. Tyszanki poszły za ciosem i w 26. min. wyrównały za sprawą Pameli Urbańskiej. Złapany wiatr w żagle dalej popychał Atomówki, które w 32. min. objęły prowadzenie, a gola zdobyła Agnieszka Dziedzioch. W trzeciej partii zespół Dariusza Garbocza dobił rywalki, a dwa gole zdobyła Sylwia Łaskawska. Unia raz jeszcze znalazła sposób na tyską defensywę, ale ostatecznie wygrały Atomówki 5:3.
W niedzielę Atomówki nie grały już tak dobrze. Oświęcimianki długo prowadziły, a w 40. min. wykonywały jeszcze rzut karny. Małgorzata Burda-Krokosz jednak wygrała pojedynek, czym zmotywowała koleżanki z pola. W trzeciej tercji Katarzyna Frąckowiak wzięła sprawy w swoje ręce i zdobywając trzy gole ustrzeliła hattricka. Gospodynie złapały kontakt w 49. min., ale Atomówki utrzymały prowadzenie do końca spotkania.